Zima dla mnie jako biegaczki jest kolejną porą roku, po jesieni różniąca się jedynie ubiorem, większa uwagą na trasie i większą dyscypliną, aby po prostu wyjść na te - 10 jak wszyscy w domach przy herbatce wygrzewają swoje nogi.
Pozwolę sobie zacytować tak znane wśród biegaczy stwierdzenie „nie ma złej pogody do biegania – są tylko źle ubrani biegacze”
A teraz przytoczę Wam właśnie w tym miejscu część wywiadu z psychologiem Wojciechem Herrą, który dla teamu Adidasa Running wypowiedział się na temat biegania zimą. Podał argumenty z którymi totalnie się zgadzam, a mianowicie nie ma barier do przeskoczenia wszystko siedzi w Naszych głowach!
ZAPRASZAM:
Cały tekst jest godny przeczytania, ponieważ pod koniec Pan Wojciech podaje bardzo ciekawe sposoby walki z gorszym dniem lub też pogodą :)
Natomiast jeśli chodzi o mnie to wychodzę z założenia, że to moja głowa jest moim napędem - jeżeli mam swój wyznaczony cel to nie ma siły abym nie wykonała swojego treningu...lubię biegać jak jest śnieg, jak pada deszcz, nie ma co ukrywać najgorszy jest upał i silny wiatr, ale co zrobić?! trzeba walczyć :)
Pod koniec chciałabym Was trochę pomęczyć, a mianowicie mam pytanie do Was - amatorów biegania jak i tych już zaprawionych w bojach zimowych, co robicie aby wyjść tego zaplanowanego dnia na trening własnie w ten śnieg, w ten mroźny poranek lub po prostu przysłowiową chlapę, która powoduje po 15 min dosłowną powódź w butach, ale nadal biegniecie?
Co Was motywuje, napędza, może macie jakieś swoje sposoby na gorszy dzień?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz