RUNNING - ONE OF MY MANY ACTIVITIES

Bieganie było i będzie jedną z wielu aktywności które "popełniam" w tygodniu. Lubie to robić, sprawia mi to frajdę, jest czymś co powoduje u mnie podwyższenie endorfin w ciele. Nie ukrywam weszło mi już w nawyk, że dwa razy w tygodniu muszę rozruszać nogi na dłuższym dystansie i też ciało już się zaprzyjaźniło z ponad godzinnym biegiem.
Natomiast bieganie nigdy nie było dla mnie jedynym sportem, które mnie "pochłaniało", nie lubię skupiać się tylko na jednym, lubię jak ciało zna więcej bodźców, jak wszystkie mięśnie pracują, ale też muszę dostać niezłego kopa na treningu, tylko wtedy mogę wyjść w pełni usatysfakcjonowana.
Dlatego podjęłam już pewne kroki w tym kierunku tzn. 
- w tym roku postanowiłam, że zacznę trenować coś co chodziło mi już po głowie od dłuższego czasu, a mianowicie Crossfit i Tajski Boks. Ten kto trenuje jeden z tych sportów wie, że początki jak i późniejsze wtajemniczenia swojego ciała w ten rodzaj wysiłki jest bolesne, liczne siniaki, otarcia skóry nawet nawet do krwi, nie mówiąc o bolącym każdym centymetrze. Zabrzmi to teraz "trochę" masochistycznie, ale ja naprawdę lubię jak boli, nawet ten dzień po. Wiem również, że wybierając jednocześnie te dwie aktywności muszę uważać bardziej na sygnały płynące z ciała, więcej się rozciągać, oszczędzać na częstszy masaż :) jak i od czasu do czasu pójść do sauny. Zdaje sobie sprawę, że nie ucieknę od naciągnięć, obrzęków, miejscowych bólów, ale jak chyba wszyscy wiemy, że nic nie ma za darmo.
Jak sami czytacie nasuwa się pytanie gdzie tutaj znaleźć czas na bieganie?! Sądzę, że to jest wszystko kwestia organizacji dnia i swojego wewnętrznego samozaparcia. Na pewno zmniejszę ilość dni przeznaczoną na bieganie, bo narzucając sobie wcześniejszą ilość jednostek treningowych to bardzo szybko złapię kontuzje z przemęczenia, braku dnia na odpoczynek, regenerację.
Na zakończenie - nie ukrywam, złapałam bakcyla na treningach u Griszki jak i czuje wyzwanie w box-ie Tomka :) dwie tak różne zabawy, ale jakże pięknie mnie męczą.
Kończąc chciałabym Was prosić o trzymanie mocno kciuków za to moje "wariactwo" które postanowiłam od lutego wdrażać w plan treningowy, aby to najgorsze z najgorszych (czytaj. kontuzja) mnie nie dopadło.    













all clothes ---> Nike

FOLLOW ME ON INSTAGRAM

WITH A STARS

STARS na skarpetkach UGLY i STARS na paznokciach. Góra ogarnięta, dół mniej, natomiast jest bardziej wystawniej z...nogami. Ostatnio zima w mieście to i gorzej-dosłownie-wywlec się z domu i podziałać stylizacyjnie. Zostają skromne wnętrza i tak jak widać bardzo "ambitne" rzeczy wychodzą. Nie narzekam na finalny wygląd, gdyż to przykuwa wzrok, ładnie się prezentuje i nie wieje nudą. Zatem zapraszam do gwiazd i gwiazdeczek.






blouse ---> Nike (available in ForPro), socks ---> UGLY

NAILS by Fit & Beauty

WINTER RUNNER

Zima dla mnie jako biegaczki jest kolejną porą roku, po jesieni różniąca się jedynie ubiorem, większa uwagą na trasie i większą dyscypliną, aby po prostu wyjść na te - 10 jak wszyscy w domach przy herbatce wygrzewają swoje nogi.
Pozwolę sobie zacytować tak znane wśród biegaczy stwierdzenie „nie ma złej pogody do biegania – są tylko źle ubrani biegacze”
A teraz przytoczę Wam właśnie w tym miejscu część wywiadu z psychologiem Wojciechem Herrą, który dla teamu Adidasa Running wypowiedział się na temat biegania zimą. Podał argumenty z którymi totalnie się zgadzam, a mianowicie nie ma barier do przeskoczenia wszystko siedzi w Naszych głowach! 
ZAPRASZAM: 
Cały tekst jest godny przeczytania, ponieważ pod koniec Pan Wojciech podaje bardzo ciekawe sposoby walki z gorszym dniem lub też pogodą :)
Natomiast jeśli chodzi o mnie to wychodzę z założenia, że to moja głowa jest moim napędem - jeżeli mam swój wyznaczony cel to nie ma siły abym nie wykonała swojego treningu...lubię biegać jak jest śnieg, jak pada deszcz, nie ma co ukrywać najgorszy jest upał i silny wiatr, ale co zrobić?! trzeba walczyć :) 
Pod koniec chciałabym Was trochę pomęczyć, a mianowicie mam pytanie do Was - amatorów biegania jak i tych już zaprawionych w bojach zimowych, co robicie aby wyjść tego zaplanowanego dnia na trening własnie w ten śnieg, w ten mroźny poranek lub po prostu przysłowiową chlapę, która powoduje po 15 min dosłowną powódź w butach, ale nadal biegniecie?
Co Was motywuje, napędza, może macie jakieś swoje sposoby na gorszy dzień?    









all clothes ---> Nike

FOLLOW ME ON INSTAGRAM

HOT GREEN MONSTERS

Tak, tak w tej stylizacji z ilością definitywnie "przesadziłam". Czarna bluza z moimi kochanymi zielonymi monster-ami zrobiły swoje, a nogi... jedynie pomogły :)Nie będę tutaj się rozpisywała, bo jest konkretnie i na temat ---> nogi pasują do tych butów a bluza do całości i jest pięknie...taki mój ambitny wpis. 






blouse A2 shop, shoes ---> Puma Trinomic Blaze of Glory

FOLLOW ME ON INSTAGRAM